poniedziałek, 16 czerwca 2014

ROZDZIAŁ XI

Rozdział XI
„Trudne wspomnienia”

 Villa wskazała niemal zasypaną jaskinię przyjaciołom, po czym wszyscy odkopali śnieg i weszli do kopalni. Gdy odkryli śnieżny puch ich oczom ukazała się straż. Byli to dwaj groźnie wyglądający mężczyźni ubrani w stalowe zbroje koloru szaro-czarnego. Ich cera tak jak w przypadku Estery miała kolor śnieżnobiały. Charakteryzowali się czarno kruczymi włosami związanymi w warkocza z tyłu głowy. Oczy koloru czarnego były niemal największe z całej twarzy, prawy strażnik miał rysę-ranę na prawym oku. Wystraszone liliosy schowały się za Carela i Polę. Chłopiec bez wahania ruszył w głąb ciemnej jaskini, przechodząc obok strażników. Dwaj rycerze stojący na warcie nie zareagowali, po czym Pola wzięła na rękę Suzin, bo była bardzo przerażona. Kiedy przyjaciele Carela zauważyli reakcję strażników, czyli totalną ignorancję, podążyli za nastolatkiem i dziewczyną. Przyjaciele weszli przez ogromne wykute drzwi na ,których były wyryte obrazki. Oczom przyjaciół ukazały się postacie, po raz kolejny jakieś dziwne istoty. Były to między strażnikami, Król oraz czarna potomka pantery ze siwymi akcentami na ciele i twarzy. Król ubrany był w czerwony płaszcz ozdobiony złotymi kwiatami. Na nogach miał skórzane buty koloru czystego srebra. Głowa ozdobiona była oczywiście złotą, dużą koroną, która miała w sobie pełno zielonych, czerwonych i niebieskich kryształów oraz najrzadszych diamentów. Pantera była niemal identyczna jak rodzina z ,której pochodziła Villa. Różniła się tylko wiekiem, co było wyraźnie widać na jej zmarszczonym czole. Obie pantery wydały się Carelowi bardzo ładne. Władca przemówił donośnym głosem do Carela, wyrywając go z rozmyślań.
–Jestem Oktawian,król wszystkich liliosów i każdej flory! U mojego boku jest moja wierna potomka pantery Kaja- po tych słowach Villa spojrzała w głąb smutnych oczu pantery króla. Nagle wspomnienia wróciły. Wszystkie trudne chwile uderzyły w nią z nieziemską siłą, co spowodowało, że Villa aż się zachwiała. Jej wzrok zasłoniła mgła i już była w innej rzeczywistości. W Przeszłości, w jej wspomnieniach.< Villa znajdowała się w małej norce, typowej dla pantery. Gdzieś, niedaleko kryjówki, stał samotny znak „ Babrock”. Wokół było wiele drzew i krzewów, co pomagało kryć się wśród gałęzi. Malutka Villa, naprawdę mała jak na swój wiek, leżała, niezgrabnie tuląc się do mamy, a obok niej pchała się malutka Gaja, jej siostra. Przed oczami mignęła jej tylko scena, gdzie mała Gaja umiera. Nie dożyła nawet tygodnia, po czym zdechła i osamotniła siostrę. Villa była mała i słaba, a mleka matki wystarczyło tylko dla jednej panterki. Samotna siostra wróciła do obrazu matki. W tej chwili do ich norki wbiegł zmęczony Wolwer z kawałkiem obiadu w pysku. Wolwer, ojciec Villi, wyruszał codziennie o świcie na polowania, wracając o zmroku z małym zającem. Był to bardzo ciężki okres w życiu niemal wymarłych panter czarnych. Wtedy Villa przypomniała sobie jak znalazła się nagle ukryta za jakimś drzewem w pobliżu norki. Miała tylko pięć miesięcy, ale była bardzo ciekawa otoczenia. W jednej chwili widziała biegnącego do niej ojca, miał w oczach łzy, jeśli to możliwe, żeby pantery płakały. Wolwer, będąc już blisko córki, skręcił i upadł na ziemię z głuchym trzaskiem. Villa słyszała jeszcze huk strzału w uszach. Z tamtego dnia pamiętała jeszcze cień sylwetki i okropny odór śmierci. Po czym Kaja opiekowała się swoją córeczką i codziennie chodziła na polowanie. Była samotną matką, więc nic już nie było łatwe. Młoda pantera próbowała się usamodzielnić i bardzo wcześnie zaczęła poznawać tajniki polowania. Niestety po pewnym czasie Kaja nie wróciła do domu. Mijały tygodnie, a nawet i miesiące a po Kaji nie było śladu. Villa nadal była bardzo mała i słaba, z niecierpliwieniem czekała na swoją matkę. Nie ruszała się z domu, bo czekała na swą matkę. Ciągle miała nadzieję, że znów ją zobaczy. Pewnego dnia, niemal martwa pantera ostatnimi siłami zaczęła nawoływać. Nie miała sił lecz nadzieja ciągle gościła w jej sercu, myślała iż ktoś jej pomoże, była strasznie głodna i spragniona. Przez tygodnie nic nie jadła i nie piła. Myślała, że jej matka tylko zgubiła drogę. Villa wierzyła, że jej rodzic płci żeńcskiej odnajdzie ją i usłyszy jej wołanie, jednak nie było takiej szansy. Villa przypomniała sobie dokładniej tą chwilę. Umierała. Czuła, jak śmierć zbliża się do niej i chce ją zabrać. Tylko przez chwilę była szczęśliwa. Myślała, że postać w pelerynie, którą widziała zabierze ją do matki. Trzymała się tej nadziei i spokojnie czekała na śmierć, jednak kiedy postać w pelerynie była bardzo blisko, za blisko, pantera chciała spróbować ostatni raz zostać zauważoną. Jej wołanie usłyszał kilkuletni chłopiec, był to mały Carel wędrował wraz z Eragonem w poszukiwaniu ciekawych zabaw. Jako dziecko ,Carel wiele razy zmieniał miejsce zamieszkania. Chłopiec wychował Ville a ta odwdzięczyła mu się ratując mu nieraz życie. Liliosinka miała trudne dzieciństwo ,cudem przeżyła. Otarła się o śmierć. Nagle Villa otworzyła szeroko oczy. Wszystko sobie przypomniała i teraz patrzyła tylko z czułością na starą pantere.
Myśl, że nie żyję przeleciało jej przez głowę, jednak natychmiast sie otrząsnęła.
Na szczęście król nie poznał Poli z powodu długiego płaszczu, który miała na sobie. Nastolatka zagadywała domniemanego władcę a tymczasem Villa, Suzin i Tromptus wymknęli się szukając lochów z plemieniem. Dostojna Kaja, niezauważalnie, udała się za liliosami. Konkretnie wędrowała ona za Villą, kiedy zrozumiała, że to jej ukochana mała córeczka, która dorastała bez matczynej opieki. Nagle Villa zatrzymała się. Kaja nie nie zważając na energiczny ruch Villi wpadła na nią, pogrążając się we wspomnieniach. Villa odwróciła się do matki i popatrzyła na nią z utęsknieniem. Villa spojrzała znacząco na Suzin, żeby zostawili ją sam na sam, matkę z córką, a ta od razu to zauważyła i udała się na dalsze poszukiwania, już bez Villi. Po paru minutach odnalazła plemię i wyjawiła im cel swojej wizyty, po czym zwołała resztę liliosów. Cytryn sprawnie przegryzł kraty a następnie kajdany  po czym więźnie wyszli z lochu. Musieli się wydostać z ciemnej piwnicy ,lecz nie mogli wyjść przez główne wyjście. Tromptus wpadł na pomysł by wydostać się przez dziurę ,która znajdowała się na samym szczycie piwnicy. Nikt nie wiedział po co jest dziura na suficie. Nagle odezwała się Suzin mówiąc
 – Po wykonaniu moich obliczeń dziura jest głównym źródłem światła!- odparła najmniejsza z grupy. Liliosy i plemię Pomelahitiona zrobiło ze swoich pięknie zbudowanych ciał ogromne schody, po których wspinał się Władca, Tromptus a za nimi reszta plemienia. Mała Suzin pobiegła po Ville liliosy i dwojga nastolatków. Podbiegając do ściany za ,którą stała Villa z panterą domniemanego króla, potomka polnej myszki staneła i podsłuchała rozmowe.
-Mamo to naprawdę ty?!- z uciechą odparła Villa
-Córeczko nie wiesz jak się martwiłam!- odpowiedziała Kaja.
Suzin już nic nie rozumiała z tego wszystkiego, zauważyła iż na ścianie jest duża zasłona za, którą nic nie ma. Wspieła się po niej i pobiegła po cegiełkach wystających z ściany. Liliosinka sprawnie poruszała się po przeszkodach. Wybrała tą drogę ponieważ nie chciała przeszkadzać w rozmowie Kaji i Villi. Myszka dała znak Carelowi, Poli i liliosom i wszyscy wyszli z jaskini po czym ta znowu się zasypała. Nigdzie nie było Tromptusa i plemienia. Carel zastanawiał się gdzie mogą oni się znajdowac?

wtorek, 3 czerwca 2014

ROZDZIAŁ X

Rozdział X
„Prośba o nagłą pomoc”


O świcie Carel skorzystał z toalety, obudził liliosy i udał się na śniadanie. Estera nie uczestniczyła w śniadaniu, ponieważ nadal była zbyt słaba. Dziewczyna nie mogła utrzymać się o własnych siłach, a co dopiero chodzić. Kiedy chłopak zjadł pyszne śniadanie, wstał od stołu i dziękując za posiłek, skierował się do Estery. Pan Riśtyńśki jednak zatrzymał Carela ręką tym samym zabraniając mu odwiedzić dziewczynę. Miał poranny trening, z którego nie mógł zrezygnować. Oburzony nastolatek ćwiczył bardzo intensywnie swoje dzisiejsze zadania. Chciał wyżyć się na monotonnych ćwiczeniach. Podczas przerwy chciał zajrzeć do Estery, jednak ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Spacer półtorej godziny wcale go nie zachęcał. Carel spojrzał w górę i zauważył dwie olbrzymie gwiazdy, ze wschodu słońce nosiło nazwę Wstona a z zachodu Zasona. Tam gdzie dwie gwiazdy spotykały się na samym środku nieba, oznaczało to południe. Przy pniu zauważył smukłą postać dziewczyny i od razu pomyślał o Esterze. Był ucieszony myślą, że będzie mógł z nią porozmawiać. Energicznie podbiegł do dziewczyny depcząc i chwaszcząc po białym puchu śnieżnym. Widząc postać wyraźniej, Carel się zatrzymał, widząc córkę wodza Pomelahitiona. Niewiasta płakała pod drzewem, a jej łzy spadały na biały śnieg, zostawiając w nim lekkie wgłębienia. Carel bez wahania podszedł i zapytał

–Kobieto! Dlaczego twoje oczy płaczą?!- po czym szybko ukucnął. Płacząca nastolatka próbowała odpowiedzieć lecz była tak zdenerwowana ,że Carel jej nie zrozumiał.
 –Jestem Pola, mój ojciec został porwany. Jako jedynej udało mi się uciec! Carelu, proszę pomóż mi! Jesteś ostatnią osobą , którą mogę prosić o pomoc! Proszę !- Po czym się ponownie bardzo rozpłakała i nie mogła złapać normalnego rytmu serca. Carel skulił głowę i zaczął intensywnie myśleć. Pot leciał mu po głowie a ręce były niemal mokre. Piętnaście minut później, gdy dziewczyna przestała płakać ,od czasu do czasu powtarzał ,że nie może pomóc. Zrozpaczona dziewczyna uklękła na oba kolana przed młodym chłopakiem, i zaczęła błagać. Carel był wrażliwy i zgodził się pod jednym warunkiem, a mianowicie najpierw kazał pójść za nim i nikomu nie mówić gdzie przebywa i z kim. Pola zgodziła się i poszła za swym wybawicielem. Godzinę później chłopak i niewiasta byli przed drewnianą chatą. Ostrożnie weszli do środka. Pola była uradowana ponieważ zauważyła ogień po czym podbiegła do kominka. Carel zawołał Samuela i gdy ten pojawił się w drzwiach, chłopak streścił mu sytuację i prosił o pomoc. Samuel dobrze znał to plemię i wiedział ,że jest uczciwe oraz twierdził  iż w trudnej sytuacji odwdzięczą się Carelowi. Ten jednak nie miał pewności. Ponadto Samuel dobrze wiedział kim jest Pola ,znał ją niemal od urodzenia. Nakazał Carelowi pomóc niemal nagiej kobiecie przyodzianej w czerwone korale i lamparcią tunikę. Następnie wyjął ogromny skórzany płaszcz i założył na plecy Poli. Materiał sięgał jej do kolan i dodawał uroku. Nastolatkowe, gdy wyszli, nie zauważyli kiwającej się w oknie Estery, chłopak cały czas myślał o dziewczynie z perłową skórą. Droga była bardzo ciężka do pokonania, ale miłe towarzystwo Pięciu liliosów i córki wodza umilało tę wyprawę. Wszyscy byli bardzo sympatyczni i szybko minęła im podróż do jaskini plemienia Indian. Najmniejsza z liliosów, która wędrowała z przyjaciółmi i nieznaną jej dotąd Polą była tak maleńka ,że niemal nie było jej widać z pod śniegu. Widząc to niewiasta schyliła się i wyciągnęła do niej dłoń po czym Suzin wskoczyła i niespokojnym głosikiem powiedziała
–Dziękuje Polu-, ta uśmiechnęła się i dobiegła do Carela i czworga stworów. Chłopak widząc bałagan, przeraził się nie na żarty. Kobieta nie wiedziała dokładnie gdzie znajduję się jej rodzina i plemię. Poprosił Juliusza by powęszył i znalazł jakiś ślad. Pies był koloru niemal fioletowego a niekiedy nawet i turkusowego. Długie, czarne uszy ciągły się za Julioszem, a ogon machał odstraszając mini metrowe zimowe owady, które od bałaganu zalęgły się w jaskini. Potomek psa znalazł ślad mogący prowadzić do zaginionych Indian. Nastolatkowe i liliosy poszli w nieznany dotąd zakątek lasu. Szli dość krótko po czym wyszli w kanion, postanowili iż wejdą tam i zaobserwują jakiś ślad. Na dole kanionu znajdowała się ukryta jaskinia ,przykrywały ją resztki śniegu spadającego w dół przepaści. Nikt jednak na początku obserwacji śladów nie widział tego tajemniczego miejsca. Jednak czterdzieści pięć minut później Villa ujrzała tamtejszą kryjówkę ,po czym zwołała przyjaciół.