poniedziałek, 31 marca 2014

ROZDZIAŁ V

Rozdział V
„Spotkanie z Syrenką”

O ósmej wieczorem czyli o godzinie dwudziestej wszyscy byli zmęczeni, Carel nie spoglądał na mapę .Gdy wylądowali chłopaka coś natknęło by ją otworzyć. Gdy już to zrobił przeraził się .Droga była tak długa ,że zajęła by sto osiemdziesiąt lat pieszo. Na szczęście drobnym druczkiem napisane było ,że jest to podane gdyby ktoś szedł na nogach. Carel wyjął z kieszeni scyzoryk i  wziął konar drzewa, by wyrysować na niej mapę  jakby ktoś chciał oryginał. Kopie na konarze włożył w kieszeń. Następnie zwołał załogę i położył się spać. O świcie gdy jeszcze prawie wszyscy spali nastolatek  poszedł do pobliskiej rzeki i napił się pięknej strumianej wody, następnie wyjął oryginalną mapę i spoglądał swoimi pięknymi oczami gdzie znajduje się poszukiwana przez jego księga. By dostać się do „Chili” trzeba przebyć się przez las dzikich pnęczy i plemienia. Co już mają za sobą później przez ocean łez ,górę samotnika i dotrą do skarbu, przestarzałej księgi mitów. Za nim pocichu skradał się jego stwór Julisz, był on potomkiem brązowo czarnego jamnika krótkowłosego. Skradał się bardzo cicho by móc zobaczyć mapę, Carel nikomu jej nie chciał pokazać. Nagle Juliusz psiknął. Carel upuścił mape, która wpadła do rzeki. Był tak bardzo zły ,że nie zauważył jak mapa rozpływa się w wodzie. Pięć minut później odwrócił się i szukał, smutny stworek psa pobiegł do swoich przyjaciół nie chciał by jego pan oddał go komuś innemu, bardzo się tego obawiał. Carel był wściekły, szukał nieustannie. Tak minął kolejny dzień. Następnego ranka nastolatek planował omówić Liliosom bo tak nazywały się potomki zwierząt czyli tak zwane stworki plan w którym chciał przedstawić drogę do „Chili”. Około kwadrans później Liliosy i Carel ruszyli dalej. Szybowali aż do kolejnego świtu. Wyczerpany Smok zaczął mdleć, zbyt długie machanie skrzydłami wyczerpało to jego wszystkie potężne siły. Nagle potomki zwierząt , które nie potrafiły latać spadły z grzbietu smoka i leciały w dół. Aniel i wszystkie latające liliosy łapały spadających przyjaciół. Było ich niewielu więc Eragon jako jedyny spadł na glebę. Jednak upadek był niegroźny, chłopak i załoga odpoczęli by po zmroku znów wyruszyć. Gdy już się obudzili zjedli jagody i ponownie wyruszyli. Dotarli do Oceanu Łez. Na samym środku oceanu była ogromna ściana, nie dało się jej z żadnej strony oblecieć ani przepłynąć. A na niej napisane było tak : „Ten kto nie boi się łez niech wypowie trzy razy Homosiliosin Homosiliosin Homosiliosin przybywaj”. Tak więc odważny Carel wypowiedział te oto słowa. Po ich wymówieniu z wody wynurzył się Syren z piękną zieloną brodą i dużą złota koroną na głowie. Liliosy i chłopak przestraszyli się lecz po chwili głos powiedział tak: „ Czego chcecie? Po co przybywacie? Dlaczego wzywacie mnie potężnego Homosiliona?!” Carel nie lękając się potężnego Króla odpowiedział na wszystkie zadane mu pytania. Przebycie przez mór jednak nie było proste. Carel jako ofiarę musiał podarować choć jedno swoje zwierze, nie wiedząc po co władcy jest ono potrzebne. Jednak ,że żadne nie potrafiło pływać Carel zapytał wielkiego króla „Panie wielki Homosiliosinie po co ci jest jeden z moich wiernych przyjaciół ?”. Ten nie odpowiedział, Carel spoglądał na swoich towarzyszów. Nie wiedział kogo wybrać. Po chwili jeden z liliosów, Samer zwierze z kudłatym ogonem powiedziało tak „ Drogi Carelu ja mogę iść jako ofiara do szlachetnego króla. Jestem odważna i mężna. Tak więc nie lękam się niczego! Ja nie mam sierści z wyjątkiem ogona więc przetrwam w oceanie, moja sierść nie zamarznie w niskiej temperaturze” Po tych słowach Carel zaczął płakać. W sumieniu Homosiliona nie poruszyło się nic, jego serce nie było twarde ponieważ było pełne dobra. Po chwili Samer wskoczyła na ręce ogromnego króla oceanu. Ten zaczął wirować dookoła niej i utworzył okrągłą ścianę wodną wirował tak szybko ,że nic nie dało się zobaczyć co dzieje się z liliosem. Król wirując mówił te oto słowa „ Oto ofiara morza niech mi się dzieje co łaska”, Nikt nie wiedział co one znaczą ponieważ brzmiały bez sensu. Jednak kwadrans później gdy Carel przestał płakać król pozwolił przelecieć im przez mór z ,którego utworzyła się brama. Nikt nie widział Samer lecz Homosilion nadal wirował i wypowiadał magiczne słowa. Gdy załoga doleciała do brzegu rozbili obóz przy oceanie. Wszyscy zaczęli ponownie płakać ponieważ obawiali się co może stać się z ich dziwną koleżanka oraz czy kiedykolwiek ją jeszcze zobaczą. O północy Król przypłynął do Carela ten obudził wszystkich i słuchał co czcigodny Pan oceanu ma mu do powiedzenia. Wszystkich łącznie z chłopcem jest czternaścioro lecz jednego brakowało i dotąd szczęśliwa liczba zamienila się w pechową dla nastolatka cyfrę. Carel był zakłopotany. Król powiedział „ Jednej brak” następnie wskazał piękną syrenkę siedzącą na jego lewym ramieniu. Miała długie blond włosy i duże niebieskie oczy jej ogon był pięknie ozdobiony złotymi łuskami. Król pokazując syrenkę kierował się słowami szczególnie do liliosów, a mówił tak „Opiekujcie się tą syreną lecz kolejnej nocy o tej samej porze może zdarzyć się coś niepowtarzalnego, Pilnujcie Carela by nie dotknął  ust tej niewiasty ”. Po tych tajemniczych słowach król zniknął a syrenka była na pięknym tronie z którego tryskała woda. Carel wiedział ,że coś jest nie tak, przecież od razu nie da się zakochać powtarzał sobie. Jednak twarz tej podobnej do ryby niewiasty była mu  znana lecz nie wiedział skąd. Kolejnego dnia rano, wykończony nocnym czuwaniem chłopak położył się i szybko zapadł w sen. Wszystkie liliosy próbowały wypytać piękną pół rybę o imię i cenne informacje lecz ona nic nie mówiła, milczała nie ustanie i wpatrywała się we włosy chłopaka które latały jak szalone pod podmuchem wiatru. Gdy wszyscy położyli się spać Carel obudził się i podszedł do syrenki, chciał ją pocałować, nie wiedział dlaczego, gdy Aniel zaśpiewał piosenkę, Carel przejrzał na oczy .Jej słowa leciały tak:
„ Nie całuj tej panny
pożałujesz tego.
Nie całuj jej czar pryśnie wnet
Nie całuj nie całuj nie ładnie
tak robić bo każdy się kocha w panience o tej.”
- pokazał skrzydło na zawstydzoną syrenkę
 Gdy po chwili wybiła północ Syrenka zamieniła się w Samer i opowiedziała im całą swoją historie z przemianą Carel wstydził się tego ,że uwiodła go jego podopieczna liliosinka. Jednak był pod jej magicznym czarem,urokiem. Młodzieniec uświadomił sobie dlaczego to był „Ocean Łez”.

poniedziałek, 24 marca 2014

ROZDZIAŁ IV


Rozdział IV
„Podróż w nieznanie”

Gdy już wszyscy weszli do jaskini zapadła ciemność. Było bardzo cicho, nikt się nie odzywał. Minutę później z prawej i lewej strony zapaliły się piękne lampeczki. Zbiegały się one w jednym punkcie, na środku jaskini. Cała grupa bardzo się bała, bo nie wiedziała co nastąpi dalej, ale zarazem wszyscy byli podnieceni i czekali na przebieg dalszych wydarzeń.  Carel uspokajał wszystkie stwory, lecz na nie nic nie działało. Lampeczki świeciły coraz mocniej i mocniej ,że aż w końcu w jaskini było tak jasno i pięknie ,że wszyscy rozglądali się dookoła i przyglądali coraz mocniej świecącym lampeczkom. Te świeciły tak pięknie ,że aż zarazem przesadnie. Ściany jaskini były pokryte krysztalikami, podobnymi do cyrkonii. Każdy mały elemencik sprawiał wrażenie idealnego i każdy z osobna miał na sobie wyryte słowa. Na środku jaskini była skała na której leżała zwinięta kartka. Gdy chłopiec ją dostrzegł, od razu powiedział:

-To jest na pewno ta mapa której szukamy !- i pobiegł w jej stronę. A za nim jego stworki. Gdy dobiegli do kartki chłopiec chwycił ją i podniósł nad głową. Radość była ogromna i było to widać w jego dużych, pięknych, błękitnych oczach. Jego zwierzak Culik, który charakteryzował się dobrym słuchem, usłyszał jakieś dziwne dźwięki dobiegające z wnętrza jaskini. Carel jednak nie chciał opuszczać jaskini ponieważ na dworze był już zmrok, słońce zachodziło za horyzont i teraz na zewnątrz było chłodno. Wtedy ziemia pod ich stopami zaczęła się trząść i kruszyć. Nastoletni Carel wsunął rulon za kurtkę i zwołując wszystkie stworki wybiegli z jaskini, unikając spadających kamieni. Gdy tylko wszyscy znaleźli się na zewnątrz, wejście runęło wydając ogłuszający ryk. Eragon zabrał przyjaciół w bezpieczne miejsce, które znajdowało się nieopodal wszystkim znanego miasta „Westerlater”. Miasto to słynęło z najpopularniejszych gwiazd i handlu florą. Gdy młodzieniec i jego stwory dotarli do miasta  Westerlater postanowili iż przenocują w hotelu dla podróżników. Znak który wisiał na drzwiach tego właśnie hotelu przeraził Carela : „Stworom i zwierzakom wstęp wzbroniony !”. Znak prezentował się wściekłą czerwienią. Jednak młodzieniec miał plan, co zrobić, by część jego podopiecznych znalazła się w hotelu. Poprosił by wszyscy poszli za nim w ciemną uliczkę. Gdy wszyscy już tam byli, Carel wyjawił swój plan, a mianowicie mówił tak :
-Mam plan byśmy wszyscy weszli do Hotelu- spojrzał po wszystkich zaczynając swoją przemowę.

- Musimy po prostu się przebrać za ludzi- tu stanął i zrobił głupią minę.

- Znaczy się, wy musicie, bo ja już człowiekiem jestem.!- Carel uśmiechnął się znowu i kontynuował opowiadać o swoim planie.
- Więc Eragon przebierze się w mój długi płaszcz, wymalujemy cie troszkę i będziesz piękną damą. Villa może ty ubierz się w czerwoną bluzę i zielone spodenki, na głowę załóż sobie beret. Tromptus i mniejsi będziecie za dzieci dlatego też macie te białe chustki założyć sobie jako małe pieluszki. (…)- Carel wyznaczył wszystkim swoje ubrania i poszedł z wszystkimi stworami do hotelu. Pani, która dawała im największy pokój w hotelu nie zauważyła różnicy między człowiekiem a stworem. Wszyscy dotarli do pokoju i zdjęli swoje przebrania. Położyli się wygodnie i zasnęli. Niestety w nocy jeden z maluszków Suzin nie mogła spać, ponieważ bała się że ktoś wyjdzie z szafy dlatego spała razem z Carelem. Rano gdy wszyscy ponownie ubrali się w stroje, zeszli na śniadanie. Nastolatek zapłacił pani, która dała im pokój i wszyscy znów poszli w ciemną uliczkę by zdjąć stroje i kontynuować wyprawę. Gdy tak się stało wszyscy wsiedli na smoka i odfrunęli daleko przed siebie.

poniedziałek, 17 marca 2014

ROZDZIAŁ III

Rozdział III
„Trudna zagadka”

Lecieli bardzo długo. Wyprawa podobała się wszystkim stworkom i oczywiście Carelowi. Chłopak, by znaleźć  księgę, musiał najpierw mieć mapę. Prehistoryczne mity głosiły, że księga „Chili” znajduje się w jaskini, która była za wodospadem pytań. Nastolatek znał dobrze to miejsce, więc pokierował  tam swoją załogę. Gdy już dotarli, przed ich oczyma ukazał się piękny wodospad, z którego płynęła przezroczyście źródlana woda. Była ona tak czysta, że było można się w niej przejrzeć. Jeśli ktoś patrzył długo w głąb wodospadu, mógł dostrzec ślicznie błyszczące się krysztaliki, spadające z nurtem wody.  Legendy głosiły, że śmiałek, chcący się dostać do jaskini, musiał rozwiązać zagadkę. Jeśli odpowiedź była trafna, przejście zostawało otwarte na parę chwil, jednak kiedy odpowiedź była błędna z wody wyłaniały się olbrzymie macki, które chwytały ofiarę, a następnie porywały ją w ciemną otchłań i porzucały. Prawdopodobnie milion śmiałków nie odgadło odpowiedzi. Carel, mimo to nie lękał się straszliwej przeszkody i wypowiedział zaklęcie, którego nauczyły go zwierzęta.
-Wodo potężna otwórz mi bramy do mapy starej księgi „Chili” - Po tych słowach chłopak stał przed spływającą wodą i zerkał na wszystkie części wodospadu, oczekując jakiegoś ruchu. Zastanawiał się przez chwile, czy zrobił coś nie tak i gdy chciał powtórzyć magiczne słowa tajemniczy głos odpowiedział
-najpierw musisz rozwiązać zagadkę, udowadniając swoją inteligencje.- po tych słowach Ksawery, jeden ze stworków młodzieńca, który był najbardziej tchórzliwy, wystraszył się tak bardzo ,że uciekł w rośliny. Kształtem przypominał małego słonika. Zaraz po tym Aniel z pięknym głosem i Irol, potomek  kucyka z piękna grzywą i zielonymi oczami, pobiegli za ich małym przyjacielem. Carel przyszedł tu po to żeby zdobyć mapę, więc bez wahania przytaknął i po chwili usłyszał zdanie:
-rano ma cztery nogi, po południu dwie, a wieczorem trzy.-
 Chłopak nie podejrzewał ,że to będzie aż tak trudne. W jednej chwili pomyślał, że może zginąć w ciemnościach i przez chwile zaczął żałować całego tego pomysłu, ale wiedział, że nie ma już odwrotu. Nagle jeden z jego najgłupszych stworków ,który kochał skakać i w zasadzie przypominał króliczka. Miał na imię „M” i jako jedyny z całej grupy zaczął skakać i krzyczeć
- Ja wiem co to jest! Ja wiem! Ja wiem!!!. Carel był tak pochłonięty rozwiązaniem zagadki, że nie słuchał  M-a. Potomek zezowatego królika nie dawał za wygraną i  krzyczał dalej, próbując zwrócić na siebie uwagę. Tajemniczy głos bardzo zdenerwował się krzykami wariata i zaczął wynurzać swoje ogromne, wodniste macki. Nastolatek nie wiedząc co to jest, był coraz bardziej zdenerwowany, powtarzając ciągle pod nosem zagadkę. Chwilę później mały stworek wyrwał się do przodu i skacząc, powiedział

-To jest człowiek i jego okresy życia! Jako niemowlak czworakuje, jak dojrzeje, chodzi o dwóch nogach, a kiedy nadchodzi okres przekwitu, czyli starości, człowiek podpiera się laską.- Carel uśmiechając się do przyjaciela poczuł ,że jest z niego bardzo dumny. Myślał ,że to prawidłowa odpowiedź dlatego też powtórzył słowa stworka. Odpowiedź okazała się poprawna. Tafla wody rozstąpiła się jak zasłony okienne i z krysztalików powstał krótki, lecz bardzo zdumiewający most, zaczynający się od stóp Carela i małego stworka, do pierwszych kamieni jaskini. Niestety Carel nie chciał iść tam bez trojga swoich przyjaciół, dlatego postanowił na nich zaczekać. Tym czasem potomek słonika Ksawery, wszedł głęboko w las, który otaczał wodospad ze wszystkich stron. Biedny zwierzak zgubił się w ciemnościach. Przerażony i słodko różowy Ksawery był tak bardzo przestraszony ,że nie mając dokąd pójść, usiadł. Po chwili miejsce gdzie siedział, odezwało się przeraźliwym rykiem, następnie podniosło się i Ksawery, chwiejąc się, spadł. Okazało się, że miejscem odpoczynku przerażonego stworka była olbrzymia tarantula z przeraźliwe wielkimi zębami i ośmioma parami malutkich, czerwonych  oczu, które były okrągłe jak piłeczki od tenisa stołowego.  W jej kilkunastu oczach mienił się obraz przerażonego zwierzaka. Ksawery, nie mogąc przestać się trząść ze strachu, krzyknął, kiedy tarantula otworzyła szczęki i upadł na ziemię. Nie ruszając się, mocno zacisnął oczy, czekając na koniec. W tym samym czasie Aniel i Irol znaleźli chustkę ,która należała do ich płochliwego przyjaciela. Chwilę później usłyszeli przeraźliwy krzyk. Był to Ksawery, od razu jego rozpaczliwy a zarazem słodki głos. Zaczęli biec w kierunku, z którego dochodził głos przyjaciela. Tarantula zaczął przygotowywać swój posiłek, obwijając słonika lepką substancją. Zwierzak leżał nieprzytomny, w związku z czym pająk nie był zadowolony ze swojej zdobyczy, bo zazwyczaj jadał żywą zdobycz, jeszcze miotającą się w pajęczynie. Jednak od wielu dni nic nie jadł i było mu to obojętne, czy żyje, czy nie. Aniel i Irol zobaczywszy nieprzytomnego Ksawerego i potwora, który szykował się do uczty, nie zastanawiając się zbyt długo Irol rzucił się na tarantule kopiąc ją swoimi pięknie wylakierowanymi kopytkami. Aniel znalazł pobliski kamień i chwycił go w swoje dolne odnóża, uniósł się w powietrze nad wielkim pająkiem i z całej swojej siły zrzucił kamyk na głowę straszliwie wyglądającego potwora. Kilka minut później tarantula także straciła przytomność. Kiedy upewnili się, że tarantula ich nie skrzywdzi, odplątali słonika z sieci. Ksawery oprzytomniał i podziękował swoim wybawicielom .Ptak o anielskim głosie, potomek kuca i różowy słonik wrócili do Carela i reszty stworów. Gdy już wszyscy byli w jednej grupie weszli do zamykającego się wodospadu pytań, po czym zamknęły się wrota.

piątek, 14 marca 2014

ROZDZIAŁ II

Rozdział II
„Przygoda z plemieniem  Somesuanów”’

Po pewnym czasie Carel i jego towarzysze Tromptus i Villa wrócili z  jagodami do jedzenia i drewnem na ognisko .Tak więc  młodzieniec  wyłożył śpiwór, wziął „telefon” do ręki aby znaleźć podkład grający na gitarze i wszyscy usiedli na polance. Wiał delikatny, chłodny wiaterek, a liście przyjemnie szeleściły, nadając przyjemnego nastroju. Po zmroku, przy rozpalonym ognisku nastolatek włączył podkład muzyczny gitary i wyjął jagody z kieszeni. Poczęstował nimi dwudziestu przyjaciół. Eragon, będąc smokiem i mając wielki apetyt, nie był zbytnio najedzony, dlatego wyruszył na nocne łowy. Jagody bowiem nie były najlepszym pokarmem dla smoka. Reszta przytuliła się do chłopaka i wsłuchując się w nocne odgłosy lasu, zasnęli. Kolejnego dnia przed świtem, gdy podopieczni chłopca jeszcze spali, ten obudził się z dreszczami na całym ciele. Martwił się, ponieważ nigdzie nie widział smoka, który już dawno powinien wrócić. Mimo to, uznał, że jest potężny i nic mu nie grozi. Chłopiec nie zastanawiając się rozpalił ponownie ognisko i nadział wczorajsze jedzenie na patyk. Piękna woń smażonej wędliny obudziła resztę stworów. wszyscy zasiedli i jak prawdziwi ludzie jedli pokarm. Niestety, przyjemności nie trwały wiecznie. Zwierzaki usłyszały szelesty i  zza drzew wyłonili się mężczyźni. Byli ubrani w brązowe wstążki materiału, które pokazywały imponujące tatuaże, pokrywające ich ciała. Szyje i ręce mieli obwiązane sznurkami i paciorkami z kości. Było to plemię „Somesuanów”. Plemię to nie znosiło gdy ktoś zjadał ich owoce lub stał na ich glebie. Wściekli „Indianie” zaczęli atakować. Obeszli Carela i jego przyjaciół coraz bardziej zaciskając krąg. Tubylcom zależało na tym, żeby przestraszyć wrogów. Machali włóczniami i wykrzykiwali słowa w dziwnym języku. Z kręgu wyszło kilku obcych i po chwili wszyscy byli zakuci w drewniane kajdanki. Nie dało się ich zwykle rozerwać, ponieważ były one wykonane ze specjalnego krzewu, który miał twarde gałęzie, działające jak pnącza. Około kwadrans później, grupa znalazła się w jaskini, gdzie na środku siedział wódz. Kobieta, pierwsza jaką widział do tej pory, pomijając swoją matkę i siostrę, wyszła przed Indian i stanęła naprzeciwko Carela. Chłopak wylądował na miękkiej i wilgotnej ziemi, klękając przed dziewczyną. Wyglądała na 16 lat, ale Carel nie miał pewności. Miała ona zgrabną figurę, a jej piersi były osłonięte tylko grubymi naszyjnikami i piórami. Odezwała się delikatnym głosem, w języku, który Carel rozumiał. Powiedziała, że jest córką wodza i że ten ów wódz nazywa się Pomelahition. Kiedy dziewczyna popatrzyła na ojca, z jego ust wydobył się gruby głos mówiący pojedyncze słowa. Dziewczyna zaraz zaczęła tłumaczyć. -„Czego chcecie z mojego lasu!?”- brzmiały pierwsze słowa, po których wszyscy zamilkli. Zarówno ci , którzy płakali jak i ci co się śmiali. Carel chcąc wytłumaczyć to całe zajście, próbował wstać i tracąc równowagę, wpadł na przechodzącego wojownika. Pomelahition rozzłościł się i nie chciał słuchać młodzieńca. Kazał zamknąć go w osobnej celi niż jego podopieczne stwory, a dziewczyna patrzyła na niego smutnymi oczami, nie mogąc nic zrobić, żeby zmienić zdanie ojca. Carel szarpał się i krzyczał, ale to było bezcelowe.

Każdy był przykuty do ściany kajdanami, które mocno ściskały pokrwawione już ręce Carela i zwierzaków. W celach unosił się odór zgnilizny i wilgotnej ziemi. Wysoko nad ich głowami znajdowało się jedno, malutkie okienko, przez które dochodziło cieniutkie pasmo światła. Najmniejsi zamknięci byli w klatce, wiszącej niedaleko jednego z wojowników. W klatce znajdowało się dwoje maluszków. Był to potomek polnej myszki lecz zupełnie inaczej wyglądający i mały ptaszek. Byli oni bardzo smutni i przygnębieni, patrząc na ich pozycję, te uczucia były uzasadnione. Bardzo  głośno płakali, przez co Indianin nie mógł zasnąć. Nagle Eragon wpadł na pomysł polegający na zabraniu kluczy wojownikowi. Wszyscy się chętnie zgodzili i poprosili by jeden z większych ptaków ,który miał anielski głos zaśpiewał kołysankę. Tak też się stało lecz nie zasnął strażnik, o którego im chodziło lecz  mała potomka polnej myszki Suzin oraz ptaszek Just (czyt.Dżast.).Stworzenia były bezsilne. Zamartwiały się co będzie z ich panem. Po chwili Villa zaczęła głośno psikać co obudziło Suzin i  Just-a. Większe stworzenia wyjawiły swój plan mniejszym i te odzyskały klucz .Otworzyły klatkę, następnie Just poleciał do Carela by go poinformować o planie ucieczki. W tym samym czasie Suzin próbowała  zdjąć kajdany swoim przyjaciołom. Kwadrans później wszyscy byli już wolni z wyjątkiem Carela który nadal znajdował się w celi. Zwierzaczki się wydostały i pobiegły do swojego pana. Smok nie mógł zionąć ogniem ponieważ była zbyt niska temperatura. Jednak dużo zębny Cytryn rozciął kajdany chłopaka. Wszyscy bezpiecznie wyszli z jaskini. Na zewnątrz  zapadł zmrok. Chłopiec nie wiedział co ma zrobić, ponieważ bał się, że znów ktoś na nich napadnie. Dlatego znalazł poblisko leżące gałęzie i posiadając olej z wątroby owinął gałąź w pajęczynę, którą dostrzegł w krzakach bzu i stworzył z nich pochodnię. Wszyscy weszli na smoka i odfrunęli. Lecieli bardzo długo, bo aż do świtu. Gdy nastał dzień Eragon był wykończony dwunasto-godzinowym machaniem pięknymi skrzydłami, dlatego  poprosił Carela by wylądowali. Tak też się stało i po chwili wszyscy znajdowali się na ziemi. Postanowili iż zdrzemną się kilka godzin i pofruną dalej w poszukiwaniu przestarzałej księgi. Carel jeszcze długo myślał o Indianach i ich dziwnych zwyczajach. Zastanawiał się, dlaczego była tam tylko jedna dziewczyna i skąd znała jego język. Tyle pytań kłębiło się w jego głowie, na które nie znał odpowiedzi.

środa, 12 marca 2014

ROZDZIAŁ I

Rozdział I
*Wprowadzenie*
„Ucieczka z domu”

W Magicznym miejscu zwanym Variable, co po hiszpańsku znaczy zmienna, kwitnące kwiaty przybierały piękny odcień fioletu, a wody w jeziorach były tak ciepłe, że można było się w nich kąpać. Nazwa tego miejsca odpowiadała klimatowi, gdyż tydzień trwała sroga zima, a już w następny grzało gorące słońce, a dokładniej dwa wielkie słońca błyskające promieniami w każdym zakamarku planety. Rosły tam wielkie palmy, z liśćmi tak potężnymi, że gdy nadchodziła fala gorąca wszelkie zwierzęta mogły się skryć pod bezpiecznymi, zielonymi płatami. Najpotężniejsze drzewa nazywały się Tijami. Ich korzenie trzymały planetę od środka i nie pozwalały jej się rozpaść. W samym jądrze planety, między korzeniami Tijami, znajdowała się Esfera. Zasilanie całego piękna tajemniczej krainy. Jednak nikt nigdy nie odnalazł jądra, które pozwalało dokonać rzeczy niemożliwych. Potęga tej krainy nie kończyła się jednak na pięknych okazach flory. Zamieszkiwało ją także wiele pięknych zwierząt, o których nigdy byśmy nie pomyśleli. Między innymi Tromptus- niebieski stworek ,który najbardziej przypominał małpkę, oraz wiele innch inspirujących stworzeń.  W tej fantastycznej krainie mieszkał nastoletni Carel ze swoją rodziną. Byli oni bogaci i kochali każdą zieloną rośinkę, drzewo czy kwiat, a także każde żywe stworzenie o czterech łapach, parze skrzydeł, z rogami czy z łuskami. Byli oni miłośnikami przyrody i dbali o nią każdego dnia. Chłopiec charakteryzował się odwagą i inteligencją mimo młodego wieku. Posiadał wiele umiejętności jeździeckich. Potrafił jeździć konno, ujeżdżać smoka jak i również gryfa. Był także bardzo oczytany w mity ,które mówiły o starożytnej planecie zwanej Ziemia, gdzie ludzie żyli w niezgodzie z naturą. Niestety w 5999 roku została zniszczona przez nich samych i wszelki słuch po niej zaginął. Istniały różne teorie o tym, jak została zniszczona, ale faktem jest to, że połowa jej mieszkańców przeprowadziła się na dawniej nikomu nie znaną planetę Variable. Ziemia ta była urodzajna i posiadała wyryte zasady, które sama pilnowała, sprawiając wrażenie myślącej istoty. Ludzie wzbogacili się o wiedze i stworzyli nowe życie-Nowy świat ,na którym nie było już żebraków, ludzi bez dachu nad głową ani złoczyńców. Stało się tak dlatego ,że  na nowej planecie zastała zgoda, nikt nikogo nie bił ani nie dręczył, gdyż mieszkaniec krainy, krzywdząc inną istotę umierał w dziwnych okolicznościach .Zwierzęta dostały dar mowy dlatego mogły powiedzieć ludziom czego potrzebują, a że były od nich mądrzejsze, często one podejmowały decyzje. Niestety Carel miał ich bardzo mało ponieważ dbał o ich wygodę i bezpieczeństwo. Liczba jego stworzeń nigdy nie przekraczała trzynastu. Na tamte czasy było to bardzo mało zwierząt-stworzeń. Kochał każdego z osobna i opiekował się nim. Mimo to, brakowało mu energi i przygody. Dlatego często czytał o starej księdze zwanej „Chili”. Książka ta była bardzo cenna dla ludzi, pragnących przygód i ryzyka, czyli idealna dla Carela. Były w niej zamieszczone mapy i wielkie sekrety, których nikt nigdy nie zgłebił do końca. Jednak zgodnie z tamtejszym prawem, mógł on dopiero zostać poszukiwaczem po ukończeniu dwudziestego roku życia. Jednak nastolatek nie chciał marnować czasu ponieważ twierdził ,że jest to zbyt długi okres, nie chciał czekać pięciu lat. Jednak również nie chciał zranić  i zawieźć swoich rodziców, siostry i brata. Dlatego pilnie czekał na dwudzieste urodziny. Pewnej nocy jego chęć przygody nie pozwoliła mu tak długo czekać. Dlatego w nocy wykradł się ze swoimi podopiecznymi w daleką podróż.
Pewnie zastanawiasz się jak on z dwudziestoma stworkami mógł się sprawnie poruszać? Odpowiedź jest prosta ponieważ jednym z jego podopiecznych był smok Eragon. Miał on pięknie ozdobione Łuzki na całym ciele. Był to smok ze wschodu dlatego też był dobry i oddany swojemu panu. Rano gdy rodzice wstali nie zorientowali się, iż syna nie ma w domu, dlatego też nie martwili się i robili to co codziennie, Carel był już daleko od swojego pięknego domu. Jednak Eragon był zmęczony i musieli wylądować, przy pobliskiej rzece. Gdy wylądowali Carel postanowił ,że zostaną tu na noc ponieważ był to początek tygodniowego lata. Chciał aby spali pod pięknie rozgwieździonym, gołym niebem. Młodzieniec  poszedł po drewno na ognisko i jagody do zjedzenia, wybrał się tam z małym niebieskim  stworkiem Tromptusem i Villą. Czarną potomką pantery. Jednak Carel nie zdawał sobie sprawy z czyhających niebezpieczeństw poza bezpieczną sferą, bowiem krążyły legendy o mitycznej rasie Olsefonów, czyli wyklętych. Podobno potomkowie Gryfów i smoków walczyli z wyklętymi dawno, dawno temu, wygrywając i unicestwiając ich na zawsze. Nie wszyscy zostali zlikwidowani jak im się wydawało. Carel jest niczego nie świadom i nie wie, że już niedługo będzie musiał zmierzyć się z najstraszniejszym i jedynym złem na tej planecie.